środa, 21 kwietnia 2010

maroko, rokokoko

pracuje nad tą trescia.......

po pierwsze, jesteśmy w afryce,
a po drugie jak ktoś mówi ze: Bus is near carrefour, to znaczy ze autobus odjeżdża ze skrzyżowania a nie, że należy szukać Hipermarketu.
pierwszy raz musiałem się kłócić w busie, po kilku kilometrach kierowca zatrzymał się i chciał nas wyrzucić, po następnych kilku kilometrach razem z pasażerami bil nam brawo ze nie daliśmy się naciągnąć prze jego pracownika, za bilet widocznie płaci się tyle na ile się wygląda
Tego samego dnia wieczorem Ibrahim po godzinie targowania położył się i zaczął udawać ze śpi, musiałem kilkakrotnie zwiększyć sumę, by zaczął udawać że się wybudza byśmy dalej mogli się targować, w ten sposób zawsze wyjdzie komu bardziej zależy.

nie lubię jak ludzie są napastliwi, ale idzie się przyzwyczaić, a z dnia na dzień przekonaliśmy sie iż europejczycy mają wypisane na twarzy coś co prowokuje arabów, wystarczy tylko to wyłączyć i nikt nas nie będzie zaczepiał
Hana dostała zapalenia spojówek a mnie chciało się rzygać czułem się źle i to uczucie przyszło wraz ze wzrostem wysokości, schronisko było zimne i wilgotne, śmierdziało dymem i ludzmi

hammam, jest przyjemny, chodź dziwnie się czułem gdy Ahmad szorował mnie gąbką
nie jadam slimaków, no dobra raz na węgrzech ale byęłm jeszcze wtedy dzieckiem, no i tamte były smaczne, te w Safi gotowane waz z muszlami z których slimaki wyciagało sie za pomocą agrafki, poprostu mi nie smakowały.